Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 166.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cosel jednak wcale się tém nie zraziła; czuła w sobie siły stanąć nawet przeciwko króla i walczyć z nim o to.
August tajemnic dla niéj nie miał; tegoż wieczora wydał jéj rozmowę z Schulenburgiem. Hrabina porwała się z siedzenia.
— Jakto? nie przyjąłeś królu...? nie chcesz sprobować przynajmniéj odegrać swe straty na tym zbójcy?
— Znajdzie się kto mnie pomści — rzekł król — mam to najmocniejsze przekonanie: nie mówmy o tém.
Ze zmarszczonego czoła zmiarkowała Cosel iż nie pora była się sprzeczać, zaczęła więc zabawiać inną rozmową. Dworskie plotki wystąpiły na scenę...
Oddawna domagała się od króla aby ją kiedy do pracowni alchemika zaprowadził. Böttigera trzymano naówczas w baszcie narożnéj zamku, z któréj był widok na Elbę i dalekie lasem okryte jéj brzegi. Kilkanaście lat już więziony biédak, wśród téj niewoli utrzymywany był ze wszelkiemi względami należnemi temu, od kogo się wiele złota spodziéwa.
Fürstemberg co chwila łudził króla że cel jest prawie dopięty. Sam on pracował z więźniem, to we własnéj pałacowéj swéj chemicznéj kuchni, to na tarasie. Böttiger miał tam mieszkanie wygodne, prawie wspaniałe, ogród pełen kwiatów i drzew zamorskich, stół na srebrze, u którego mnogich gości przyjmował, a dla rozrywki pozwolenie przechadzki po całych czarnych gankach, długiéj galeryi, która zamek i twierdzę otaczała i służyła królowi także do tajnych jego wycieczek. Oswoiwszy się ze swym losem, widząc że z pod straży wydobyć się nie potrafi, Böttiger bawił się już raczéj i łudził Fürstemberga... niż na seryo myślał o złocie. Wyczerpał wszelkie formuły, przeczytał wszystkie książki, wyprobował wszelkie recepty: na próżno!
Widząc jak Cosel jest wszechmocną, więzień skarbiąc jéj łaski zdaleka, co dzień jéj z najpiękniejszych swych kwiatów bukiet posyłał.
Hrabina pragnęła go raz widziéć; król zwłóczył i odmawiał. Tego dnia była tak natarczywą, tak czułą zarazem, tak piękną, iż August wstał, podał jéj rękę i rzekł:
— Chodźmy do Böttigera!
Nie było nikogo pod ręką coby mu oznajmił te odwiedziny. Król przez okno zobaczył Fröhlicha w śpiczastym kapelu-