Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 169.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale ciekawość kobiéca! — westchnęła Cosel i spojrzała na Augusta. Król oddał to wejrzenie Fürstembergowi: książe ruszył ramionami.
— Pani hrabina nie nawykła chodzić po tak ciemnych i ciasnych wschodkach — dodał.
Niezważając na opór i wahanie się, Cosel odezwała się do Böttigera.
— Bóstwa rozkazują, prowadź nas i poprzedzaj.
To mówiąc zwróciła się do drzwi, gdy gospodarz w przeciwnéj ścianie pocisnąwszy bronzowy guz w niéj utkwiony, otworzył skryte wnijście i z kandelabrem w ręku stanął w niém.
Nie sprzeciwiał się August milczący. Szli więc wszyscy po ciasnych i niewygodnych wschodkach, zamkniętych żelaznemi drzwiami od pracowni. Gdy je Böttiger otworzył, ukazała się ciężkiemi sklepieniami zczerniałemi od dymu, okryta izba obszerna, jakby z starego zapożyczona obrazu. Przy grubych słupach jéj było kilka pieców, na których stały ostygłe retorty i tygle; rozmaity sprzęt dziwacznych kształtów, mnóstwo flasz i słojów okrywały mury; na kilku stołach nagromadzone były stare księgi o mosiężnych klamrach, pargaminowe zwoje, zapisane arkusze i najróżniejszych kształtów narzędzia.
Wszystko to razem wyglądało tajemniczo, posępnie, dziwnie i obudzało jakiś strach w hrabinie, która się na ramieniu króla zwiesiła.
Böttiger podniósłszy do góry światło, stał milczący. August z pewném poszanowaniem rozglądał się w téj pracowni wielkich nadziei, która wszystkim jego marzeniom dostarczyć miała siły, by się w ciało obróciły.
Gdy tak toczą wzrokiem po izbie i król posunął się kroków kilka ku stołowi, oko jego zatrzymało się z uwagą na przedmiocie, który wśród papierów się znajdował.
Było to kilka jaspisowéj barwy filiżaneczek, które wielkiemu znawcy i miłośnikowi porcelany, N. Panu, co mieniał ludzi za wazony japońskie, wydały się wschodnim wyrobem.
— Böttiger! — zawołał — co to jest! porcelana japońska, a kształty nie jéj: zkądżeś ty to wziął? To przecie osobliwość rzadka!