Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 170.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— N. Panie, — kłaniając się nizko odparł gospodarz — to zabawka moja... Probowałem sobie z przywiezionéj mi glinki zrobić coś nakształt porcelany.
Król pochwycił żywo podane mu naczyńko pięknego koloru i w milczeniu oglądał je, ważył, przeciw światłu w nie patrzeć począł niedowierzająco.
— Jakto? utrzymujesz żeś ty to zrobił? ty?
Böttiger schylił się i z ziemi podniósł rozbitych kilka skorupek podobnych, potém z za papierów dobył kilka miseczek i podał je Cosel i królowi.
— Ale to najśliczniejsza w świecie porcelana! — zawołał król zachwycony.
Bottiger milczał.
— Tyś wynalazcą, tyś odgadnął ich tajemnicę, — kończył August — nim zrobisz złoto... Na Boga, rób mi porcelanę! Za jeden serwis w Chinach z memi herbami zapłaciłem 50,000 talarów... Prusak mnie zdarł i wziął mi kompanią najpiękniejszych ludzi za wazy olbrzymie... a ty możesz robić porcelanę i milczysz!!
— N. Panie, to była próba!
— Która ci się najszczęśliwiéj udała... Dla Diany piérwszy serwis zrobi Böttiger i złoży u jéj stóp.
Widząc jak król zachwycał się wyrobem Böttigera, wszyscy się zbliżyli dla oglądania go; lecz oprócz Cosel i Augusta nie unosił się nikt. Fürstemberg myślał w duchu, że robiąc porcelanowe łupinki, Böttiger zaniedba tynkturę.
Król który się bawił gorąco wszystkiém, ucieszył się bardzo swą porcelaną. Nie wiadomo czyby go więcéj uradowała wieść o wyjściu z Saxonii Szwedów. Zabrał z sobą piérwszy kubek dając go Cosel do schowania i wyraziwszy całe swe zadowolenie Böttigerowi zabierał się do wyjścia. Ażeby uwolnić N. Pana i Cosel od niewygodnych wschodków, gospodarz otworzył drzwi, które wprost wiodły do jego ogródka i król poprzedzony przez służbę, która tu już czekała, udał się znów ku czarnym gankom do zamku wiodącym. Dzień to był pamiętny w historyi Saxonii, która w istocie kopalnią złota zyskała w wynalazku przypadkowym Böttigera, długo pod karą śmierci zachowywanym w jak największéj tajemnicy.