Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 172.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ming w pierwszéj cwili[1] prawie głowę postradał, umiał się jednak poskromić, i na zapytanie o króla, ofiarował się towarzyszyć do niego.
W téj godzinie August II zwykł się był często zabawiać w zbrojowni dokazując rozmaite sztuki i ćwiczenia siły. Tym razem był tu także z hr. Cosel, która go na krok nie odstępowała, i trzaskał żelaztwo w silnych rękach, które siły téj tylko na zabawkę użyć umiały.
Śmiech wesoły rozlegał się pod sklepieniami gmachu, gdy zapukano do drzwi.
Król zawołał:
— Wnijść!
Spojrzał ku drzwiom, oczy hrabiny zwróciły się ku nim także, i osłupiał ujrzawszy Karola XII. Flemming który szedł za nim, królowi i Cosel rozpaczliwe dawał znaki, do zrozumienia łatwe; żądał tylko skinienia aby zwołać ludzi i nieopatrznego gościa pochwycić.
August stał jeszcze jak nie przytomny, gdy Karol XII pospieszył go uściskać, z wesołem:
— Dobry dzień, bracie!
Cosel wytrzymać nie mogła, twarz jéj zapłonęła cała: chwyciła króla za suknię.
— Królu, to przeznaczeń godzina! Jeśli ztąd wyjdzie cało... tyś winien.
Karol XII, zdaje się że słów tych dosłyszał, twarz jego przybrała wyraz surowy i pytający. August zwrócił się z zimną krwią do hrabiny:
— Proszę, rozkazuję, zostaw nas samych.
Hrabina z niecierpliwością właściwą swemu charakterowi już miała otworzyć usta, gdy król powtórzył stanowczo, marszcząc brew:
— Odejdź!

Cosel ustąpiła gniewne rzucając wejrzenie na Karola XII, który stał bardzo spokojny rozpatrując się po zbrojowni. W rozpaczy przechodząc chwyciła Flemminga, któremu téż pałały oczy. Flemming wzruszył ramionami. Augusta wzrok nakazywał obojgu milczenie. Z wielką spokojnością król przyjął gościa tego.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – chwili.