Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 189.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cosel poszła także z królem, ale z namarszczonemi brwiami; przypisywano to przepowiedni obłąkanéj kobiety, na którą nastręczyła się sama niepotrzebnie. W uszach jéj w istocie brzmiały wyrazy biednéj Mlawy prorokujące straszną przyszłość a choć w téj chwili nic w świecie domyślać się jéj nie dozwalało, Cosel posępną była i smutną. August za nią okazywał nie zwyczajną wesołość i jakby na przekór unosił się nad pięknością Stołpów i mocą warowni, która u granic saskiego kraju mogła stać na jego straży.
Nad wieczór już po zabiciu kilku sarn i dzików, król siadł na koń. Cosel jechała przy nim, ale gdy wyruszyli od stóp góry i mijali już miasteczko, z zachodu nadciągnęła chmura czarna, przed którą znowu do zamku schronić się musiano. W mieście nie było innego gotowego na przyjęcie królewskich gości schronienia. Więc choć od wieków zamek Kurfirstów nie przyjmował, musiano zardzewiałe drzwi komnaty okrągłéj w Janowéj wieży otworzyć. Służba pomieściła się chroniąc od ulewy i deszczu pod bramą Donatową i w murach pustych twierdzy. August i Cosel schronili się do staréj komnaty sklepionéj.
Kilka stołków drewnianych, ławy i stół dębowy, składały cały sprzęt tego smutnego więziennego mieszkania. Cosel wszedłszy doń obejrzała się, wzdrygnęła i przytuliła do króla.
— Panie mój — rzekła — jakże tu okropnie, jak smutno, jak trupem czuć te pustki!
— Gdybym był przeczuł że się tu schronić będziemy musieli, byłbym choć jednę izbę przybrać kazał. Cóż chcesz, nikt tu prócz mnichów i więźniów a ich dozorców nie mieszkał. Nie jest to miejsce rozkoszy... mury choć nieme czuć przeszłością.

Jakby dla zwiększenia wrażenia téj chwili na umyśle kobiéty, która może piérwszy raz w życiu strwożoną się czuła; na deszła[1] ulewa z gradem tłukąc w okna oprawne ołowiem, sypiąc jakby kamieniami po dachach i błyskawice następujące bez przestanku po sobie, zdawały się w ciskać do izb wnętrza. Z ogromnym hukiem i przerażającą jasnością na wieżę Donatową uderzył piorun, objął ją płomieniem i zlał się ku ziemi. Cosel krzyknęła z trwogi, król stał nieporuszony... ognia wszak-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – nadeszła.