Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 201.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ks. Teschen i Henryetty Duval i innych wiele, ale płaczę nad poniżeniem króla, który sobie większą niż mnie krzywdę czyni.
To mówiąc wstała Cosel z kanapy, ocierając łzy; przybycie improwizowanéj téj przyjaciółki, pośpiech jéj, dały uczuć hrabinie podstępną intrygę i skutek sprawiły przeciwny, pozornie ją uspokoiły.
Glasenppowa napróżno usiłowała gniew w niéj rozbudzić: wrzał on w sercu, lecz nie występował na usta... Cosel potrafiła się pokonać.
— Kochana baronowo, — rzekła w końcu — zbyt stoję wysoko ażeby mnie kaprys króla miał dotknąć; nie jest on pierwszym, nie będzie pewnie ostatnim... my kobiety powinnyśmy być do nich przywykłe. Wstydzę się za króla, ale nie sądzę ażeby mi to serce jego wydrzeć miało.
Nazajutrz król ochłonął z tych zapałów, zrana nie przydał wprawdzie do Cosel, lękał się jéj porywczości, posłał na zwiady Vitzthuma.
Vitzthum nie należał dotąd do żadnych intryg przeciw Annie, żyli z sobą dobrze. Przyszedł jakby od siebie dowiedzieć się o jéj zdrowie. Znalazł ją cale niespodzianie, starszą córeczkę trzymającą na kolanach, smutną ale spokojną. O wczorajszym wypadku nie wspomniała mu ani słowa; on także zapytawszy jak się miała, nie śmiał potrącić o draźliwe wspomnienie.
— Jestem zdrowa, jak hrabia widzisz — ze smutnym uśmiechem odezwała się Cosel — czy znać co po mnie? powiedz mi.
— Pani jesteś zawsze piękną.
— Hrabia jesteś zawsze dobry i grzeczny.
Rozmawiali o rzeczach obojętnych. Vitzthum widząc, że ona pierwsza nie pocznie pewnie o królu i Duparc, zabawił chwilę i powrócił oznajmić iż Cosel znalazł nadspodziewanie spokojną.
Zdaleka cała partya przeciwna z niezmierną ciekawością oczekiwała czy król zbliży się do Cosel, wczoraj okazawszy jéj gniew tak wyraźny. Nad wieczór August poszedł.
Wieść gruchnęła i twarze się przedłużyły. Rachowano nieco na gwałtowność hrabiny jeszcze.