Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 217.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Anna zmarszczyła się.
— N. Panie, racz to zapowiedziéć Flemmingowi nie mnie. Uchybia mi ciągle, jest zajadłym nieprzyjacielem moim. Hr. Cosel żona Augusta...
Król słysząc to dziwnie się uśmiechnął, oczy jego błysnęły dziko.
— Hrabina Cosel — dokończyła dumnie Anna — nie powinna, nie może ulegać jakiemuś Flemmingowi, ani się go lękać, ani mu ustąpić.
— Ale ja tych wojen nie cierpię...
— Każ mu być mi uległym, poleć mu by mnie, matkę twych dzieci, szanował, to będzie sposób najlepszy utrzymania pokoju...
Po tych słowach na które król już nic nie odpowiedział, nastąpiło nieme pożegnanie. Cosel z czułością zwiesiła się na szyi króla, który szukał podpory w kolumnie, aby go to nie zachwiało... Hrabina podała mu rękę, kilka tylko kroków dzieliło odedrzwi, za progiem czekali szambelanowie. Z pochmurném czołem król wysunął się od Cosel.
Któż może odgadnąć co wówczas działo się w tajemniczych głębinach panskiéj duszy, czy istotnie pragnął zgody na dworze, czy chciał by na nim trwała wojna? Tegoż wieczora kazał przywołać Flemminga. Szyderski był i podrażniony.
— Cosel mi się skarży na ciebie, stary — rzekł żartobliwie — powinieneś jéj uledz, wiele rzeczy nie słyszéć a przebaczyć drugie tyle. Znasz kobiétę... przecież ja umiém znosić od niéj...
— N. Panie — odezwał się Flemming, który z królem do zbytku poufałym bywał — N. Panie, to wcale co innego... miłość pani Cosel płaci N. Panu za te utrapienia.
— Więc mojéj nie liczysz? — spytał król: Flemming się skłonił nizko.
— W. Kr. Mość wiesz, — odezwał się — żem ja w rachunkach nie mocny, lepiéj się do liczby nie pociągać.
— Ale bądźże dobrze z Cosel! — powtórzył August.