Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Widziałżeś pan sam ten rozkaz króla, nie zmyślili go oni...?
— Daję pani słowo, widziałem go.
Rumieniec wystąpił na twarz, gniew powrócił.
— Nie znają mnie — zawołała — drażnią, aż do wściekłości przyprowadzą, aż do okrutnéj, szalonéj zemsty obudzą. Wiedząż oni do czego ja dojść mogę gdy raz gniew mną owłada? Myśląż że poszanuję ich, jego nawet, tego człowieka który sądzi że mu korona daje prawo urągać się uczuciom i pomiatać ludźmi?
Haxthausen słuchał milczący.
— I to wszystko — dodała — spotyka mnie dla jednéj Denhoffowéj, któréj ulubieńców na palcach liczą wszyscy, bo się nie kryła wcale z niemi..! Prawdziważ godna ulubienica dla króla... Chcieli go więc poniżyć i zbezcześcić dając mu taką kobiétę. O! ci ludzie, ci ludzie...
I znów płakać zaczęła.
— Mogłażem się tego spodziéwać? jakże nie miałam wierzyć mu — mówiła łkając — przysięgał mi, był dla mnie najczulszym, miałam jego serce; poświęcał mi co miał najdroższego: nie wahał się uznawać mnie przed światem, tyle lat szczęścia... spokoju ukołysały serce, uwierzyłam, byłam przyszłości pewną. Trzy kolebki łączyły nas z sobą, kochał swe dzieci, dał im imię swoje, nie wstydził się słabości dla mnie? Jam go kochała, on mi nic wyrzucić nie może; byłam mu wierną: jednego wejrzenia nie rzuciłam na nikogo, serce mi nie uderzyło, prócz z trwogi o niego? Życie, obyczaj, wszystkom zastosowała do jego upodobań, służyłam mu jak niewolnica. A dziś, dziś, po latach tylu, mamże go stracić, pozostać sama, sierotą, bez opieki, bez słowa pożegnania, bez wyrazu współczucia! A! ten człowiek niéma serca.
Serca? — poczęła śmiejąc się — nigdy go nie miał: rozpieszczone dziecko szczęścia, ze wszystkiego robi sobie zabawkę tylko, igra z ludźmi, z uczuciami, z tém co dla innych święte, a co dla niego rozrywką jest i śmiechem.
Ale któż kiedy pochwali się że znał tego człowieka — dodała — jak aniół dobry, umié być jak szatan zimnym i bezlitośnym; w pocałunku kryje nienawiść, w uśmiechu ostatnia zemsta: słowa mu z ust płyną słodyczy pełne, aby uśpiły ofiarę.