Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 067.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stojący przy niéj hr. Friesen, p. marszałkowa Bielińska, ubrana za Wenecyankę, przy któréj stał na straży Montargon i pani Denhoff w neapolitańskich kobiét stroju, cała okryta klejnotami.
Była to maleńka kobiecinka, młodziuchna z twarzą wielce zmęczoną, na któréj miejsce rumieńca, zastępowały róż i bielidło, z melancholicznym wyrazem, źle ukrywającym figlarność i pustotę. Budkę jéj otaczała młodzież, a najbliżéj kręcił się Besenval francuzki poseł, który ją dowcipami do śmiéchu tłumionego pobudzał.
Cosel udało się stanąć tak z boku, że się jéj dobrze mogła przypatrzéć, a z pod maski pogardliwe widać było i gniéwne razem oczy. Jakby czując ten wzrok na siebie zwrócony, Denhoffowa wstrzęsła się i pochyliła nieśmiało w tę stronę.
Cosel wyciągnęła rękę cudnych arystokratycznych kształtów po szklankę limoniady, którą Denhoffowa częstowała.
— Piękna gosposiu — rzekła głosem, w którym drgało wzruszenie — zlitujże się nad spragnioną... nie proszę o jałmużnę, wiem że sobie za wszystko płacić każesz.
Pokazała w palcach sztukę złota.
Denhoffowa jakby przeczuwając jakąś groźbę, drżącą ręką, rozlewającą się podała szklankę.
— Słówko jeszcze — rzekła Cosel, przysuwając się jéj do ucha. Spojrzyj na mnie.
To mówiąc odjęła tak maskę, że tylko Denhoffowéj mogły być na chwilę widoczne rysy jéj twarzy.
— Spojrzyj na mnie, wraź sobie te rysy w pamięci: jest to twarz nieprzyjaciółki, któréj przekleństwo ścigać cię będzie płochą zalotnicę aż na łożu śmierci. Przypatrz się mi: jest to ta, któréj się lękałaś, którą chciałaś osadzić w więzieniu, którą pozbawiłaś serca króla, która cię dzień i noc przeklina. Pamiętaj! że ciebie gorszy los czeka: ja odchodzę czysta, zdradzona, niewinna; ty wyjdziesz ztąd zbrukana i sponiewierana bez czci, jak ostatnia z ostatnich. Chciałam cię widziéć i powiedziéć ci to słowo, choćbym je życiem miała przypłacić i rzucam ci w twarz niém: jesteś nikczemna! jesteś podła!
Denhoffowa przelękniona pochyliła się i zaczęła mdléć; około straganu zrobiła się wrzawa i ścisk; król nadbiegał, Co-