Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 079.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nigdym Flemminga w takim nie widział humorze.
— Nie dziw — rzekła Cosel — obchodził swoje tryumfy, a mój upadek.
— Nareszcie król się zabierał wychodzić — kończył van Tinen — gdy pijany Flemming rzucił mu się na szyję z poufałością braterską, nie zważając że tyle oczów na nich patrzało i ozwał się głośno, tak żeśmy to wszyscy słyszéć mogli: „Bracie! kochany bracie, kwita z przyjaźni naszéj, jeżeli mnie opuścisz[1].“
Pani Denhoff, która króla na krok nie opuszcza, zaczęła hamować Flemminga, ale to przychodziło z trudnością; Flemming był tak szczęśliwie pijany, iż nic już nie widział przed sobą, oprócz ludzi równie jak on napiłych. Gdy go Denhoffowa za rękę chwyciła, on ją o mało nie przycisnął oburącz. Wydała mu się ładną i powiedział jéj to tak wyraziście, że aż krzyknęła z oburzenia i gniéwu; ale w téjże chwili zaczęła się do rozpuku śmiać.
Pomimo tych zaklęć, król i Denhoffowa dostali się na konie i pojechali. Szczęściem że zręczny laufer ścigał króla krok za krokiem, inaczéj już leciał z konia. Chciano go koniecznie do powozu posadzić... rozgniewał się; koniuszego Backnitza, który cokolwiek za ostro się brał, król pchnął precz, a na Denhoffową krzyknął: „Dajże mi pani pokój, znam się z moim koniem: proszę się o mnie nie troszczyć“. Jakoż w galop się puścił, co koń wyskoczy, a kawalergardy, dwór i co żyło za nim. Hrabina spadła z konia, ale ją otaczający kawalerowie pochwycili... to ją jakoś opamiętało i choć konno jeździ śmiało, zajęła miejsce w powozie.
— Powinni jéj byli pozwolić kark skręcić — odezwała się Cosel.
— Najzabawniejszy był Flemming — dodał van Tinen — bo po odjeździe dam i króla, jeszcze mu nie dosyć było. Okrutną miał do tańca ochotę, więc brał pozostałe służące i kręcił się z niemi raźnie, aż póki nadchodzący ranek nie przerwał téj pięknéj zabawy.

I Flemmingowi nic nie było.

  1. Bruder, ich sage dir die Freundschaft auf, wenn du weggehst.
    Pam. von Loen’a.