Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 097.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pozwoli mi hrabina uczynić jednę małą uwagę — rzekł ochrypłym głosem — bardzo się u niéj przyjemnie czas przepędza, ale choć drzwi zamknięte i okna, dużo ztąd wychodzi na ulicę. Lada wiatr to zaniesie nad Elbę; zmarszczy się najjaśniejszy nasz sąsiad na naszego króla, że tu pod jego bokiem takie się rzeczy prawić mogą na jego dobrego sąsiada i sprzymierzeńca. Królowiby to było markotno...
Cosel się zmarszczyła.
— Jakto? — spytała — więc u was w domu własnym między czterema ścianami nie wolno mówić, co kto ma na sercu?
— Mówić wolno — rzekł generał — ale powiedziawszy można gdzie pojechać, choćby się nie życzyło.
— Jakto i ja?
— Kochana hrabino — rzekł wzdychając stary generał — nawet wamby się to mogło przytrafić. U nas tu rygor wojskowy we wszystkiém... kraj to taki i porządek... A jabym wam radził grać w tryktrak lub pikietę, bo to rzecz zabawna a za to nie ma biédy.
Cosel spuściła główkę smutnie.
— Myślicie że ja to mówię jako stary gdéra, któremu się coś przywiduje. A! nie, wierzcie mi, że może mi kto szepnął abyście byli ostrzeżeni.
To mówiąc wyszedł generał powoli, a hrabina padła na kanapę, szydersko uśmiechając się sama do siebie.
Nie usłuchała jednak przestrogi, a gdy poufałe zebrało się towarzystwo, mówiła wiele, głośno, jakby wyzywając do téj surowości, któréj się nie spodziewała.
Jednego poranku zjawił się u drzwi domu generał-gubernator miasta Berlina, Wartesleben. Grzecznie pokłonił się hrabinie, uśmiechnął, pokręcił wąsa a potém zapytał: — czyby to prawdą było, że hrabina życzyła sobie zmienić rezydencyę i w spokojniejszym kątku w Halli zamieszkać?
— Ja w Halli? — zdumiona przerwała Cosel — a cóżbym ja robiła w Halli?
— Wié pani, powietrze tam jest bardzo zdrowe, widoki piękne, spokój wielki, wygody wszelkie. Nic przyjemniejszego nad pobyt w Halli.