Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 131.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten już osnuwał projekt uwolnienia hrabinéj, a wykonanie prawie mu się zdawało możliwém, choć wielkiego potrzebowało przygotowania.
Herzog z chęcią go nazajutrz oprowadził po zamku i pokazał mu całą dawną budowę. Była ona niegdyś obronną, a ze starych murów, podcieniów, przejść, pozostały ganki, którymi i na zamek się dostać, i z zamku dobyć było można. Jedna taka wycieczka wychodziła prawie na gościniec, a choć jéj dawne drzwi zawalone były gruzami, oczyścić je było łatwo.
Ale nie dosyć było z zamku wyjść, należało obmyślić środki ucieczki szybkiéj do granicy i miejsce schronienia, któregoby August nie mógł dosiądz tak łatwo. Stosunki ówczesne z dworem cesarskim i pruskim, nic na ich opiekę rachować nie dozwalały. Zaklika sądził, iż gdyby się udało przebyć Szlązk i dostać do Polski, tam jeszcze najbezpieczniejsze znalazłoby się schronienie. Chociaż stosunki jego z krajem oddawna były zerwane, miał znajomych, krewnych dalekich i powinowatych, a wiedział że Sas, oprócz stronników, miał téż mnogich nieprzyjaciół.
Zebrać jednak konie, ludzi i wszystko co było potrzeba do ucieczki, wcale niełatwém się zdało w Saxonii, gdzie dwór miał szpiegów i czujne oko na wszystkich.
Zaklika przywiązał kartkę do sznura nazajutrz i oznajmił, iż jedzie się starać, a przygotowywać do uwolnienia hrabinéj. Z Herzogiem zaś na wyjezdném w cztery oczy pogadał, nie wyjaśniając mu nic, a łakomiąc obietnicą nie pięćdziesięciu już, ale choćby tysiąca, jeśliby do ważniejszéj sprawy przyszło.
— Z tysiącem talarów cichusieńko moglibyście wyciągnąć gdzie nad Ren, wysławszy wprzódy familią i żylibyście w własnéj chacie, jak u Boga za piecem.
Stary nic nie odpowiedział, głową trząsł.
Z żołnierzami na wyjezdnem, napiwszy się piwa i pożegnawszy ich do widzenia, pod pozorem że tu znów za skórami przybędzie, Zaklika ruszył nazad do Drezna. Pieniądze, jakie mu Lehmann wyliczył, mogły na wszystko starczyć, lecz ucieczka musiała je wyczerpać; myślał więc, że gdyby się tylko do Polski udało dostać, tamby już innego trzeba szukać ratunku.