Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Treue jak wszyscy handlarze, gdy im o zysk chodzi, umiał sobie radzić. Przybywszy do miasteczka, odpocząwszy, udał się zaraz na zamek. Żołnierze go precz chcieli odpędzić; narobił wrzawy takiéj, że aż oficer wyszedł. Z tym łatwiéj się było porozumiéć, ale posłał wprzódy zapytać hrabinéj, czyby co kupić chciała. Dla saméj rozrywki i widzenia nowéj twarzy, Cosel kazała puścić przekupnia.
Nędzny był kramik biédnego Treue i nie dla tak pańskich przeznaczony oczu, ale w osamotnieniu i niewoli wszystko rozrywką. Roztargnioną ręką rozrzucała pogardliwie te ubogie towary Cosel, gdy Treue dopatrzywszy chwili w któréj nikogo nie było, zbliżył się do niéj i rzekł pocichu:
— Kazano mi powiedziéć pani, że jéj wierny sługa co łamał podkowy, żyje i chodzi zdrów po bożym świecie.
Zdziwił się niezmiernie Treue, gdy ujrzał na twarzy hrabinéj jakby blask nowego życia, promień radości który ją przeleciał i oświecił.
— Kto ci to powiedział? — spytała.
— On sam, on sam, jasna pani — odparł Treue — spotkałem go tu w okolicy podobno na myślistwie.
Po tych słowach hrabina szybko zakupiła co jéj pod rękę wpadło i Treue zdziwił się nie pomału jak mu szło w targu szczęśliwie. Nakupiwszy podarków dla służby, kazawszy sobie powtórzyć słowa te, które ją o Zaklikę uspokajały, hrabina odprawiła Treuego. Wyszedł z zamku uszczęśliwiony. Targ w gospodzie nie mniéj mu się powiódł, aż zanocować musiał. Nazajutrz puścił się nazad drogą do Drezna, o milę od Nossen nastręczył mu się znowu Zaklika. Stanął wózek, powitali się jak dobrzy przyjaciele.
— A cóż? — zapytał Polak — powiedzieliście téż o mnie?
— A ha! a jakże — rzekł Treue — i hrabina widocznie była ucieszona tą wiadomością. Zrobiłem w istocie dobry interes na zamku i w miasteczku, Bóg wam zapłać.
Zaklika chciał mu powiedziéć że téż dobry uczynek spełnił, ale z tém się powstrzymał.
W Dreznie tymczasem ciągnięto śledztwo z uwięzionych. Herzog miał nadto rozumu żeby się przyznał do czego, choć naówczas mogli go wziąść na pytki piérwsze i drugie i męczyć