Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 138.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

było dla niéj zawsze najgorszym zwiastunem. Trzymał papier w ręku, a okulary w drugiém: ręce mu dygotały.
— Czego ty chcesz? — zawołała Cosel.
— Rozkaz N. Pana, który natychmiast spełnionym być musi — rzekł ochrypłym głosem urzędnik. — Pani hrabina przejeżdża do Stolpen, przeznaczonego jéj najłaskawiéj do dalszego pobytu.
Z okropnym krzykiem, ręką zasłaniając sobie oczy, hrabina rzuciła się ku ścianie, jakby się o nią rozbić chciała. Na widok tego szału podbiegły wchodzące kobiety i pochwyciły ją pod ręce. Jednym ruchem pozbyła się obu. Wrzask dobył się z ust jakby obłąkanéj, potém ryk i jęk... urzędnik stał wryty, przerażony, nie wiedząc co począć.
Niemal gwałtem musiano hrabinę sprowadzić do oczekującego na nią powozu.
W konwulsyach, bólu, płaczu i osłupiałém milczeniu na przemiany wieziona, d. 25 grudnia 1716.... stanęła w bramie Jana i Donata i oczy załzawione podniosłszy, ujrzała przed sobą groźną wieżę ś-to Jańską, przeznaczoną jéj na więzienie.