Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 141.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Stary zamek Stolpeński był naówczas już napół ruiną... Kilkakroć wiérzchołki jego wieżyc ogień z nieba druzgotał, paliły się stare budowy i podtrzymywane, opustoszałe ledwie małą załogę pomieścić w sobie mogły. Dawne mieszkanie biskupów w części przerobione zostało, w części się rozpadło w gruzy; dowódzca zamku Jan Fryderyk von Wehlen, zajmował sam niewygodną basztę, dla uwięzionéj, nieszczęśliwéj ulubienicy Augusta przeznaczono jednę wieżę Johannisthurm, wieżę jeszcze za biskupów więzieniem będącą, któréj piętra, każde z jednéj obszernéj izby sklepionéj składające się, nosiły dotąd nazwania świadczące o dawném przeznaczeniu.
Dawnéj pani pałacu czterech pór roku, starczyć teraz musiały dwie jeszcze mieszkalne komnaty. Niższe piętro — Burgverliess już naówczas gruzem zasypane, dawno było niemieszkalném. Dwa wyższe Johannis-gefängniss i Richter-gehorsam... przygotowano dla hrabinéj. Jedno z nich przeznaczoném było na kuchnią i dla ludzi, drugie dla niéj.
Gdy wydobytą z powozu, niemal znowu siłą wwiedziono hrabinę do ciasnéj sześciokątnéj izby na przestrzał oknami wązkiemi oświeconéj, ubogiéj, nędznéj, smutnéj; gdy obejrzała się dokoła, rzuciła się ze wściekłością, którą hamować musiano, jakby głowę zbolałą roztrzaskać chciała o mury. Naprzemiany znowu to osłupienie, to łzy, to szał i wściekłość opanowały ją, tak że nieustanna straż czuwać nad nią musiała. Świadomi jéj losów choć najobojętniejsi ludzie, od wzruszenia, patrząc na nią, powstrzymać się nie mogli. Jéj piękność, niedola, rozpacz, wyciskały łzy. Dodani jéj stróże i sługi, które dobrano umyślnie, aby ich przekupić ani litości obudzić nie mogła, stali