Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bezdzietnym, który uchodził za majętnego bo był dosyć skąpy, zmusiła syna by się poddał jego rozkazom.
Młody dwudziestoletni Wehlen nudził się śmiertelnie na bazaltach stelpeńskich[1], lecz wyrwać się ztąd nie mógł.
Jakiémże to szczęściem dla młodego, rozmarzonego samotnością chłopaka, było przybycie tego nieszczęśliwego a tak pięknego więźnia do pustego zamku! Z pierwszego wejrzenia na Annę, Henryk stracił głowę. Nie pojmował on, jak mógł kto miéć odwagę tak piękną istotę, taki ideał bóstwa ziemskiego zamknąć wśród murów tych i dać mu zamierać powoli. Z młodzieńczą piérwszą miłością, czystą, egzaltowaną, tajoną a gwałtowną rzucił się Wehlen ku pięknój[2] pani, aby jéj służyć i przynieść ulgę w niedoli. Stary komendant wcale nie dojrzał w synowcu rodzącego się uczucia, ani się go mógł domyśléć. On był najprozaiczniejszym z ludzi i dla niego dwie młode niewiasty zupełnie sobie były równe. Uśmiechał się dawniéj do wszystkich, teraz do żadnéj.
Nieznacznie Henryk poddał mu ową litość która stworzyła ogródek u stóp wieży, a późniéj inne drobne usługi dla hrabinéj. Zastępując często komendanta, był tu niemal panem na zamku, i Cosel, która rzadko nań okiem rzucić raczyła, wiedziała dobrze iż na niego rachowaćby mogła. Wolała wszakże czekać na Zaklikę.
Jakież było podziwienie jéj i radość, gdy piérwszy raz schodząc do wiosną ożywionego ogródka, Cosel zobaczyła w podwórzu razem stojących i w dobréj zgodzie rozmawiających z sobą ludzi, Henryka Wehlen i Zaklikę. Ostatniego poznała po głosie, bo go nowy strój wojskowy zmienił zupełnie.
Dochodziła ją rozmowa dosyć głośna, Zaklika opowiadał że podjął się tu zająć miejsce kapitana Zitauera, któremu pilno było do rodziny pojechać.
Henryk i on zdawali się już dobremi przyjaciołmi.
— A! kapitanie von Wehlen — mówił drugi kapitan von Zaklika — nie wesoło tu u was na tych starych gruzowiskach mniszych. Gdybym był wiedział że tu na téj skale takie pustkowie, taka nuda...

Henryk wszakże nie zdawał się wcale znudzony.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – stolpeńskich.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – pięknéj.