W obszukiwaniu po zamku, dostrzeżono otwór pod murem... puściła się pogoń w téj chwili. Człowiek, który z końmi miał czekać, powrócił z niemi co rychléj do miasteczka.
Cosel i Helm, nie wiedząc gdzie się schronić, za radą jéj puścili się polami ku blizkim zaroślom, sądząc, że tam się ukryć potrafią; ale komendant, któremu szło o głowę, bo wiedział, że straciłby ją pewnie, gdyby mu ten więzień wymknąć się potrafił; spędził całą ludność, zapalono pochodnie, konnych wysłano na drożyny i miedze i nim się na brzask zabrało, odkryto zbiegów. Hrabina i Helm mieli pistolety, raniono żołniérza w obronie, lecz na strzał wnet nadbiegli inni, i pomimo oporu, wzięto znowu więźniów.
Tak samo, jak pierwszym razem, oficera oddano pod sąd wojenny.
Helm miał jednak krewnych i powinowatych u dworu, udano się do króla i do świetnéj naówczas gwiazdy do hr. Orzelskiéj o opiekę i łaskę. Nic to nie pomogło.
Skazany na rozstrzelanie, Helm zawieziony został do Drezna, gdzie wszelkie tego rodzaju exekucye odbywały się na Nowym Rynku, naprzeciw głównego odwachu.
Nowy rynek sławny był z takich krwawych widoków, na których nigdy nie zbywało ciżby, a nawet pięknych pań, przypatrujących się z ciekawością łamaniu kołem, ścinaniu i wieszaniu. Tym razem młodego wojskowego tylko rozstrzelać miano, a mimoto ciekawych było wiele, gdyż historya młodzieńca, szalenie rozkochanego w Cosel, który jak opowiadano, w więzieniu kokardę jéj całował, raźno gotując się na śmierć dla swego ideału, zajmowała żywo szczególnie kobiéty.
Około południa uderzono w bębny, wyszedł oddział wojska, wyprowadzono Helma... Oczy wszystkich skierowane były na pięknego złotowłosego młodzieńca, który nie stracił fantazyi idąc na śmierć. Z zamkowego skrzydła nawet widać było wyglądające głowy pań ślicznie ufryzowanych. Kilka powozów z liberyą wspaniałą, ustawiły się tak, aby ostatni akt dramatu życia ludzkiego dobrze z nich widziéć było można.
Helma, który prosił aby mu oczów nie zawiązywano, postawiono przy murze, odkomenderowani żołnierze nabili broń, oficer który miał dać znak do strzału stanął... ofiara już była
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 169.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.