Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 2 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! nie — odpowiedziała — wszystko w życiu ludzkiém jest z góry napisane, przeznaczone, nieodmienne, nikt się ze swych wyroków nie wyłamie.
— A dlaczegóż nie miałoby być wyrokiem moim, że ja hrabinie zwrócę swobodę?
Potrzęsła głową.
— Dlatego że ja w inny sposób będę wolną — rzekła. Dawniéj ciemną byłam, teraz widzę jasno we własném przeznaczeniu, czytam je w téj księdze. Łaski niéma na świecie, jest tylko konieczność, żelazna, niezłamana, nieuchronna; trzeba się jéj poddać, ją badać i uczyć się jéj: w jednym Starym Zakonie mądrość cała.
Niespodziany ten zwrot rozmowy, zamknął usta Zaklice: nie wiedział co mówić daléj.
— Zostaniesz tu? — zapytała Cosel.
— Sam nie wiém? mam-li zostać? powiédz pani? jam na wszystko gotów...
Cosel szybko kilka kart w księdze przewróciła.
— Trzeba się wyroczni poradzić — rzekła — czekaj: nie tak!
Zamknęła klamry księgi, podniosła oczy do góry i poczęła szeptać jakby modlitwę; potém rozwarła biblią nagle, spojrzała na prawą stronę jéj: oczy padły na księgi Jozue, rozdział dziesiąty, i głośno czytać poczęła:
„I znowu rzekł im: „Nie lękajcie się, ani się trwóżcie, ukrzepcie się i bądźcie mocnemi: tak albowiem uczyni Pan wszystkim nieprzyjaciołom waszym, przeciwko którym walczycie...“
Zamyśliła się. — Tak, rozumiém — poczęła po chwili — mocną będę z tobą, ale nic poczynać nie trzeba, a czekać głosu Bożego. Ale jakże możesz ty tu pozostać?
Zaklika, którego ta biblii wyrocznia zmieszała, nierychło zebrał się na słowo.
— Starać się będę o to, gdy potrzeba — rzekł — w ten lub inny sposób, dostanę się na zamek lub do miasteczka. Nikt mi tu mieszkać nie wzbroni! Ale mamże pozostać w służbie i wojsku, czy zrzucić.?
— Zrzucić tę liberyę ohydną, ten kaftan niewoli Amalecytów — przerwała żywo Cosel. — Niewierni są, poganie, bałwochwalcy, gwiazdo-kłońce.