Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże się to skończy? — szepnął niespokojny trochę kupiec.
— Na Boga! nie wiem — wyrwał się Villequier — lecz sądzę, że chyba smutnie i tragicznie.
Zawiedziono króla i nas, obiecywano nam wcale inny stan rzeczy. Gratiani, z którym się pan nasz widział po drodze, zapewniał go, iż władzę monarchiczną w pełni uzyska, a znalazło się, że żadnej niema.
— Możnaby ją uzyskać — rzekł oglądając się Sederyn — ale...
Położył palec na ustach.
Villequier chodził po izbie, głowę to podnosząc ku sklepieniowi, to ją spuszczając na piersi.
— A przytem — począł — to życie! te nudy! to towarzystwo! ten język! wprost piekło. Jedyne lepsze godziny, gdy się panowie Polacy porozchodzą, drzwi na rygiel spuścimy i sami zostaniemy z sobą. Naówczas choć myślą i wspomnieniami przenosim się nad brzegi Sekwany, przypominamy lepsze czasy.
Sederyn okazywał niepokój.
— Panowie moi — przerwał — wszystko to prawda być może, ale ostatecznie com powiedział o utoczonem winie, to powtórzę.
Henryk jest królem z łaski bożej, usiadł na