Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 026.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jeden z młodzieniaszków. — Gdybyż się choć to sprawdziło, że kto niema szczęścia w karty, temu za to miłość płaci!
— A! — przerwał Jourdain z miną poważną. — Cóż chcecie, królewna Anna szalenie w nim zakochana. To wiadomo.
Ogromnym śmiechem powitano ten żarcik.
Zaczęli szeptać coś między sobą, a Sederyn cofnął się kilka kroków przez grzeczność.
— Gdyby się nareście sejm ten skończył — głośno odezwał się Villequier — moglibyśmy ztąd wyjechać gdzieś na stronę trochę, gdziebyśmy tak bardzo na oku nie byli. Tu ze wszystkiem się kryć i zamykać potrzeba.
Jeden z młodszych nagle spytał.
— A! gdzież jest Naneta?
Sederyn, do którego po części było zwrócone pytanie, rzekł bardzo cicho.
— Oddawna na zamku.
— Jakże się przekradła, żeby ją nie widziano na mieście? — rzekł drugi młodzieniaszek — bo wiem, że ciekawi podglądają.
— Jak zwykle, ubrana po męzku — dodał gospodarz. — Niktby jej wśród waćpanów nie rozróżnił od nich.
Śmiech stłumiony mu odpowiedział.
Chłopcy wypiwszy wino, posiadali na ławach ziewając.