Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 037.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciszą długą przyjęto wyrok, na niektórych tylko twarzach znać było oburzenie, które nawet i na innych, mniej zrazu wyrazistych, malować się zaczęło.
Wapowska stała jak skamieniała, słuchając. Podniosła głowę, oczy wszystkich zwróciły się na nią.
Chwyciła synaczka za rękę i zwolna od tronu się oddalając, z twarzą i wzrokiem ku niemu wzniesionym, odezwała się głośno.
— Jeżeli taka twoja na mężobójców sprawiedliwość, niech ten twój pierwszy wyrok będzie ostatnim.
A po chwili łkając dodała.
— Bodaj Bóg tobie też nie przeznaczył paść mężobójcy ofiarą.
Proroczych tych słów nikt, oprócz bliższych nie słyszał. Wzięto pod rękę rozpłakaną i uprowadzono z sali, a król, jakby się wstydził wyroku swojego, widząc czem go przyjęto, natychmiast salę opuścił.
Tu dopiero oburzenie większości objawiło się z gwałtownością całą.
Wyrzekano głośno, a prymas objawił zdziwienie swe, że sprawę kryminalną, prostą cywilną uczyniono.
Było i innych naigrawań i ucinków dosyć, których Francuzi już nie słyszeli, bo razem z Henrykiem natychmiast się wynieśli.