Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 038.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wapowska we łzach szła na górę do królewnej, która już o dekrecie zawiadomiona, płakała też, choć wcale okrutną dla Zborowskich być nie chciała. Wedle ówczesnych jednak pojęć ząb za ząb, krew za krew były ścisłym tylko wymiarem sprawiedliwości.
Z sali wprost przyjaciele Samuela biegli na miasto, gdzie Samuel na schwał pijąc i łając, czekał co mu zwiastować będą.
Nie spodziewał się on wcale, aby go na gardle sądzono, wszelako konie mu bracia trzymali pogotowiu, aby natychmiast zbiedz mógł, gdyby niebezpieczeństwo zagrażało.
Bracia Samuelowi mieli na zamku umówiony znak, który im Francuzi na chorągwi wielkiej królewskiej, wywieszonej na wieży dać mieli — białą lub czerwoną chustą.
Wiedzieli więc zawczasu, iż dekret życie salwował. Przybiegli z tem do niego.
— Biała chusta powiewa!
Samuel się nie radował, nie rzekł nic, czekał na posła. Spodziewał się wyjść cale bezkarnie.
Wtem wpadł komornik jego, niosąc papier, który mu na sali wetknięto, a stał na nim dekret jako brzmiał.
Z brwiami ściągniętemi odczytał go Zborowski i na stół cisnął z przekleństwem.