Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 047.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przebaczyła Anna Mniszchom i zapomniano ich nadskakiwanie królowi, ale Giżance nie przebaczono ani mężowi jej.
Tak samo Anna Zajączkowska po śmierci króla wyszła prędko za Krzysztofa Dunina i z mężem do Krakowa przybywszy chciała u królewnej przebaczenia prosić, ale Anna się oparła wszelkiemu zbliżeniu.
— Przebaczam jej — kazała powiedzieć przez Żalińską, która pośredniczyła — ale niech mi się nie pokazuje na oczy. Rana jeszcze się nie zabliźniła.
Właśnie gdy Zajączkowska przyjechała do Krakowa, przytrafiło się coś co ją mogło przypomnieć, jeżeli nie królewnie, to podejrzliwemu Talwoszowi.
Nie wiadomo zkąd zjawił się nagle jakiś szlachcic Zagłoba, który do stryjostwa Dosi się przyznawał, po owym drewnianym krzyżyku ją jakoby synowicą swą mianował i chciał królewnej prosić, aby mu ją oddała, gdyż dzieci własnych nie miał.
W początkach się ta wieść głucho rozeszła i nie wierzono jej. Talwosz się wielce zaniepokoił. Nie mógł strzymać, ażeby panny Doroty samej o to, zszedłszy się z nią znienacka (co teraz się rzadko trafiało, bo ona go unikała), nie zagadnął.
— Ludzie plotą — rzekł zastępując jej drogę —