Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 060.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

starano je pokryć, choć nawet najlepiej u Henryka położony podkomorzy Jaśko z Tęczyna nie był ani przypuszczany, ani wtajemniczony w nocne zabawy, nie mógł pozostać tajemnicą.
Gawiedź zamkowa umiała podpatrywać, odgadywać, rozumieć.
Wiedziano, że Naneta od Sederyna po męzku przebrana przychodziła na zamek i bawiła tu do dnia białego. Oprócz niej były inne.
Ani młodość, ani krewkość nie mogły wytłómaczyć jawnego zgorszenia, jakie król dawał. Duchowieństwo wiele przebaczać nawykłe w ostatnich latach panowania Augusta, w tem życiu coś jeszcze poczwarniejszego widziało.
Krzyczano na Sodomę i Gomorkę!
Gdy któremu z Francuzów, szczególniej Pibrakowi, delikatne dawano przestrogi, oburzał się przeciw potwarzom, nie dawał mówić, oskarżał Polaków o dzikość i barbarzyństwo.
Król i tak dosyć był umęczony, osamotniony, żeby mu nawet rozerwać się z młodzieżą swą nie dopuszczano.
Napróżno biskupi, szczególniej Pibrakowi, rozpowiadali, jak w kraju panowało straszne przeciw królowi oburzenie, jakie chodziły paskwile.
W istocie nigdy pewnie w Polsce takiego nie bywało rozpasania słowa i odgróżek.
Szlachta na zjazdach wołała otwarcie, iż elek-