Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 069.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Królewna szepnęła, iż słyszała, jakoby wiersze też pisywał, na co się Henryk uśmiechnął.
— Tak mówią — rzekł szydersko — ale ma przytem tyle rozsądku, że się z tem nie chwali. Królowie mają zbyt wiele do czynienia, aby poezyą się zajmowali. A potem, od czegóż Ronsard?
Królowi zdawało się, że nad zwykłe jej rozmiary przedłużywszy rozmowę z królewną, musiał ją już uszczęśliwić i na długo nakarmić; zakręcił się kłaniając grzecznie, uśmiechnął zalotnie i wesoło, elastycznym krokiem tancerza poszedł ku drzwiom.
Wszystkie panie patrzyły za nim zachwycone, tak zręcznym był, gibkim i młodzieńczo się wydawał.
Łaskę cieszyło to dla Anny.
— Takiego mieć będzie ślicznego męża!
Nie wątpiła bowiem, iż mieć go będzie.
Królewna po wyjściu Henryka natychmiast usunęła się do sypialni, aby tam chwilę przemarzyć.
Jak uczeń wypuszczony ze szkoły, młody król śpieszył do swych apartamentów. Tu go wielka spotkała radość.
D’Entragues, którego lubił bardzo, rówieśnik, przyjaciel, przybywał z listami z Francyi.
Czekali wprawdzie oddawna na króla Opaliński, Zebrzydowski świeżo mianowany woje-