Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zręczny dworak jednakże w drodze sobie powiedział, że młodości wiele przebaczyć potrzeba, i że nie wszystko co widział należało opisywać królewnie.
Przybył więc z obrazkiem tak ułożonym, aby przyjemne uczynił wrażenie.
Wiózł czy nie pokłony od króla, Krassowski je złożył u stóp Anny, zaręczył jej że Henryk tęskni, że niebawem zapewne powróci do Krakowa, że o niej często wspomina.
Krajczyna nie posądzała go wcale o kłamstwo, a miała potem za złe biskupowi chełmskiemu, który tych nadziei świetnych, marzeń o małżeństwie słuchając milczał, wzdychał, nigdy ich niczem nie popierając.
Prawda nie mogła z żadnej strony dojść do królewnej.
Henryk im groźniejsze wiadomości przychodziły z Francyi, które go powołać mogły do matki, zdawał się mocniej coraz chcieć sobie pozyskać miłość i zaufanie Polaków.
Przybywający z Niepołomic wszyscy rozpowiadali, iż za powrotem do Krakowa Henryk aby się lepiej poznać z ludźmi, spraszać ma panów i szlachtę z całego kraju, że się pragnie zalecić im, serca pozyskać, języka uczyć i t. p.
Królewna, która od tak dawna nie mogła się doprosić aby Henryk ją uznał spadkobier-