Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 148.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mówmy prawdę, król ma już wielu nieprzyjaciół, pomnoży ona ich liczbę. Polskę potrzeba uważać za straconą.
Pibrak głową potrząsał.
— Może nie — rzekł krótko.
— A gdyby tak nawet być miało — odezwał się Villequier — lepiejże ważyć utratę francuzkiej korony?
— Tej nic nie grozi? — przerwał Bellièvre — królowa matka choćby rok cały regentką być miała, potrafi na wodzy utrzymać tych, którychby się można obawiać.
Radzę ostrożność — dokończył poseł — przez miłość moją dla pana.
Skłonił się nizko.
— Nie mówię o koronie polskiej — dodał — ale z tą gwałtownością Polaków, którzy o cześć swoją stoją wielce, ostrożnie poczynać trzeba. Osoby króla nie poszanują gdy się obrażonymi uczują, a wątpliwości nie ulega, iż za obrazę wezmą pogardę ich kraju, korony i przysięgi im złożonej.
Henryk słuchał tych wywodów Bellièvra z widocznem zasępieniem i niezadowoleniem. Poseł spostrzegł to w końcu i umilkł.
— Nie wiem — odezwał się kwaśno król — co postanowią senatorowie, ale mi to wszystko jedno. Jechać muszę, jechać chcę i pojadę. Pro-