Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 157.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mamy przecież i przyjaciół tutaj — przerwał Francuz. — Biskup kujawski, podkomorzy Tęczyński...
— Ci się wszyscy przeciw wam obrócą — mówił Sederyn — będą musieli bronić siebie, bo króla obraniać nie znajdą sposobu. Przysiągł Polakom.
Zmarszczył się mocno Villequier.
— Zamiast być mi pomocą, zatrważasz mnie trudnościami — zawołał gniewnie. — Nie po to tu przyszedłem?
Sederyn podszedł parę kroków, ujął jego rękę i w ramię go pocałował.
— Uspokójcie się — rzekł — trzeba przewidzieć wszystko.
— Ale nie tak widzieć czarno — sprzeciwił się Francuz. — Polacy pogniewają się, to pewnie, ale mi się zdaje, że ocenić też powinni tę cześć i korzyści, jakie pozyskają, gdy król Francyi razem będzie ich królem.
Potrząsał głową Sederyn.
— Nie znacie ludzi — powtórzył.
— Mniejsza o to, gotujcie konie do granicy cesarskiej — zakończył. — Raz ją przekroczywszy jesteśmy bezpieczni. Cesarz pierwszy dał dziś znać królowi o śmierci brata i niewątpliwie dalszą mu podróż ułatwi.
— Nie wątpię i ja o tem — rzekł uśmiechając się Sederyn. — Cesarzowi to będzie na