Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 166.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

namiętnych rozpraw w sali senatorów i trzy godziny trwały głosy różne, utyskiwania, obawy, przewidywania, które się tem skończyły od czego się rozpoczynały — potrzeba było co najrychlej zwołać panów, rozesłać listy do szlachty, zgromadzić naród, aby rozstrzygnął, czy może dopuścić nowo obranemu królowi swojemu wyjechać do Francyi, gdzie mógł być narażonym na wojnę domową i na niebezpieczeństwo.
W chwili gdy okryty płaszczem żałobnym król kroczył do sali oznajmić o śmierci brata zwołanej radzie, tajemnica dotąd zachowywana o nadeszłych z Francyi wiadomościach dłużej się już utrzymać nie mogła.
Zdradzili ją Francuzi sami.
Ochmistrz Koniecki, który właśnie szedł do Infantki, spotkał w korytarzu Tęczyńskiego. Blady i pomięszany podkomorzy zatrzymał go i szepnął smutną nowinę.
Koniecki, człowiek słaby i trwożliwy, zapytał, podnosząc ręce do góry.
— Panie hrabio! a cóż będzie z Infantką? z królem? ze ślubem?
Tęczyński poruszył ramionami.
— Król do Francyi chce jechać! — odparł odchodząc śpiesznie.
Nie mogąc od nikogo się o niczem więcej dowiedzieć, ochmistrz pośpieszył na górę do swej pani.