Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom III 209.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i utkwiwszy ją przy ścianie, sama się nią przebiła.
Leży krwią oblana i już nie wiem czy żywa.
Ledwie dosłuchawszy Talwosz, wypadł szukając konia, sam nie wiedział komu go z rąk w podwórcu wychwycił i skoczywszy na siodło, czwałem popędził, aby przekonać się, czy jeszcze nieszczęśliwej ratować nie będzie można.
Na górce zastał tłok ludzi i zawodzące kobiety, podłogę całą krwią zbroczoną, a Dorotę na pościeli i przy niej doktora, którego przypadkiem z ulicy ściągnięto.
Pierś była pod żebrami głęboko przebita, rana straszna, upływ krwi ogromny, ale dziewczę żyło jeszcze, a lekarz, mimo oporu jej, bo ręce kobiety musiały trzymać tak się wyrywała, tamował już krew i zawiązywał ranę.
Talwosz w milczeniu stanął nad łożem. Spojrzał pytająco na lekarza, który mu wątpliwym odpowiedział znakiem.
Ponieważ człowiek był młody i nieznany, a z ubioru w nim Niemca poznał Litwin, dobył co miał pieniędzy i wcisnął mu je zapewniając go, iż dobrze wynagrodzony zostanie, byle nie opuszczał nieszczęśliwej.
— Królewna Anna, której ona była sługą — poszepnął doktorowi — pewnie się zajmie jej losem. Ja powracam na zamek, aby się postarać