mywali w oporze, bo nie mogli przypuścić, aby tę siłę charakteru sama z siebie brała.
Wygadał się z tem Karnkowski przed ochmistrzem, który Bogu ducha był winien, że Litwa jakoby chciała się pozbyć Anny osadzając ją na księztwie Baru we Włoszech, a Korona lepiej o niej myślała.
Trwało parę dni naleganie i stateczny opór królewnej, która oświadczyła ponownie, iż ani do Krasnegostawu, ani do Łęczycy nie myśli i nie pojedzie, choćby dlatego, iż potrzeba było przebywać w podróży zapowietrzone jawnie okolice.
Zgadzała się zaś na to, aby w blizkości Warszawy osiąść tymczasowo w Piasecznie, choć tam odpowiedniego pomieszczenia spodziewać się nie mogła.
Biskup i wojewoda, którym jadąc zdawało się, że z jedną osieroconą niewiastą łacno trafią do końca, pracowali nadaremnie kilka dni, i musieli się uznać pokonanymi.
Miała tę wyższość osobliwą nad wymownym biskupem Anna, że mówiła i odpowiadała spokojnie, bez namiętności, bez gniewu, nie unosząc się, ale nie dając się złamać.
Nie brała za złe Karnkowskiemu jego występów gwałtownych, odzywała się jak przystało do duchownego, z pokorą, łagodnie, lecz nie ustępując ani na włos z tego co postanowiła.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 048.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.