Biskup i wojewoda zgodzili się, radzi nie radzi, na Piaseczno.
Było to jedno co zyskali u królewnej i wyjeżdżając musieli powiedzieć sobie, iż powracali tak jak z niczem. Jagiellonka odniosła zwycięztwo, choć radości zbytniej z tego nie okazywała.
Miała wiele innych powodów do trosk i smutku. Ta Litwa, którą posądzano, iż w spisku z nią była, odgrażała się, że wcale testamentu króla uznawać nie chce i nie myśli, że jego spadkobiercami nie rodzeństwo, ale kraj być powinien.
Panowie koronni, równie łaknący grosza dla opróżnionego skarbu, gotowi byli na współ z Litwinami przystąpić do podziału.
Zgodzono się obejrzeć i sprawdzić co i jak się tam w Tykocinie znajdowało.
Wiemy już z opowiadania tego, iż król powierzył straż skarbów tykocińskich rotmistrzowi Bielińskiemu, którego wierności ufał, a kazał mu powiedzieć i wymógł na to przysięgę, że kluczów nikomu nie da, ani przystępu, oprócz królewnej Anny.
Gdy do Łomży doszła wiadomość, że się Litwini i panowie koronni wybierali do Tykocina, pobiegł zaraz Talwosz rotmistrza Bielińskiego od królewnej zakląć, iżby zaufania w nim położonego nie zawiódł.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 049.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.