trzeba było przyjmować, nie mając sreber stołowych opieczętowanych w Tykocinie. Podskarbi nie dawał pieniędzy, bo skarb był wyczerpany, pożyczyć było trudno.
Królewna po cichu gryzła się i martwiła, pisała do Zofii prosząc o zasiłki nadaremnie, użalała się przed bliższemi napróżno. Przywiązani do niej biegali, starali się i najczęściej wracali z jakąś nieznaczącą kropelką, która wsiąkała w najniezbędniejsze życia powszedniego potrzeby.
Tyle trosk i niepewność przyszłości, doznane niewygody, pomieszczenie w Piasecznie, oddziałały też na zdrowie tak, że Anna chorzeć zaczęła. Gdyby nie krajczyna, nie miałaby nawet około siebie litościwego serca, prócz Dosi, bo Żalińska w chorobie stawała się zgryźliwszą jeszcze.
To co zdobyła sobie siłą charakteru Anna, było jeszcze małem w stosunku do tego co zostawało do zdobycia.
Zbliżał się ów sejm elekcyjny, który o losach kraju miał rozstrzygać; umysły się przygotowywały do niego. Annie nie wzbraniano wprawdzie pobytu w Warszawie, przekonawszy się, że ona sobie nie da rozkazywać, ale panowie trwali w nadzorze pilnym nad nią, wymagali, aby bez ich wiedzy nie przyjmowała nikogo, nie czyniła nic.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 074.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.