z Wiednia, i gdybyś miłość wasza zezwoliła, mógłbym go tu jej zostawić.
Usłyszawszy to Anna, cofnęła się jak przestraszona.
— Panie referendarzu — zawołała żywo — bardzo proszę, ani mi go pokazujcie, ani myślcie, abym ciekawą była i mogła go zatrzymać. Nie przystało mi to i nie uczynię tego.
Czarnkowski, który już pugilaresu z zamkniętą w nim miniaturą dobywał, zatrzymał się i spojrzał. Anna miała surowo zaciśnięte usta.
— Ale cóżby w tem było zdrożnego — począł dalej — gdybyś miłość wasza chciała lepiej się mu przypatrzeć, ja w tem nie widzę nic.
— Nie chciałam innych wizerunków przyjmować i nie byłam ich ciekawą — odparła królewna — dlaczegóżbym Ernesta miała czynić wyjątkiem?
Referendarz uparcie trzymał w ręku przyniesiony wizerunek i badał twarz królewnej, która się wielką oblekła powagą. Zamilkł chwilę.
— Przecież — dodał — znasz mnie W. Kr. Mość, wiernym sługą jestem. Zostałoby to między nami, a zaprawdę nie wadziłoby lepiej poznać i przypatrzyć się Ernestowi, boć gdy go obiorą, on się przyrzeka żenić, gdy Francuz o tem milczy.
Zarumieniła się Anna.
— Nie pora o tem mówić — odrzekła cicho. —
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 104.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.