Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom II 127.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lewskie dawne, które stworzyło poszanowanie dla swych panów, miłość dla nich i boleść po stracie.
Te masy zapełniające kościół, ten katafalk okryty koroną, przy których z kolei kruszono wszystko, co służyło zmarłemu, miecz, tarczę, hełm, włócznię, pieczęcie, laski, naostatek rycerz konny przedstawiający króla, zapadający się w ziemię u stóp trumny, wywoływały płacz i jęki.
Nie można było wyraziściej, dobitniej ukazać znikomości wszech ludzkich rzeczy, potęgi wszelkiej i niezbłaganego losu skazującego na śmierć wszystko co żyje.
Potrzebaż mówić, ile siły ducha musiała mieć Anna, aby przybywszy z pogrzebem, dotrwać do tego ostatniego aktu, gdy widmo brata zapadło się w ziemię w jej oczach, a z niem cała przeszłość.
Jutro stało przed nią mgliste, niepewne, straszne, a choć przyjaciele i przyjaciółki dodawali jej otuchy, bić musiało serce obawą i przeczuciem.
Godność tylko Infantki w Krakowie poszanowaną została.
Wyznaczono jej pokoje Bony i dworu dla licznego fraucymeru, sześć tysięcy nadwornego wojska miała przy sobie, postarano się o to, aby na zamku sreber i sprzętu nie brakło.