Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Infantka tom I 184.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nowej siły, jaką mógł przynieść panujący obcy, bogaty, mający sojusze za sobą i rodzinę.
Według niego, co łatwo było wyrozumieć, jeden cesarz miał największą pewność wyboru.
Anna posmutniała tem więcej, że referendarz zapędziwszy się tak i zapomniawszy o niej, o jej interesach i prawach wcale nie wspomniał.
Dopiero w końcu, pomiarkowawszy się, dorzucił Czarnkowski, iż młody Ernest ożenić się ofiarował... co na lice Anny rumieniec wywołało, ale jej wcale nie rozweseliło.
Miała w myśli i w sercu Henryka, ale to musiało pozostać tajemnicą, z której nikomu a nikomu zwierzyć się nie mogła. Zdawało się jej, że — mimo wszystko — Bóg, który go przeznaczył, potrafi przyprowadzić.
Rozmowa z referendarzem, który rozpoczął ją i skończył zapewnieniami najuroczystszemi swojego poświęcenia dla Anny i rodziny, nie pozostawiła po sobie wrażenia tak uspokajającego, jak się królewna spodziewała. Chciała jechać do Knyszyna, aby się znajdować przy przeniesieniu zwłok do Tykocina, Czarnkowski jej odrazu oświadczył, że pewnie panowie senatorowie będą temu przeciwni, a drażnić ich nie potrzeba. Obawiali się, jak mówił, aby królewna zbyt wybitnego nie zajęła stanowiska i samowolnie nie zażądała postępować sobie.