Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.I.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.



V.


Usunął się Beńko nieco, gdy orszak przeciągał i stanął przy Szarym z boku.
— Z kimże to jedziecie i co to za zabawa jest! — szepnął Szary. — Patrzę ja — ale nie wiem i nie rozumiem nic. Cóż to, czy swadźba, czy wesele? gdzież druhowie i pan młody?
Beńko ramionami ruszył.
— Toście to nie słyszeli i nie wiecie? — zapytał.
— A zkądże i co wiedzieć mam! — rzekł Szary, — jam zakuty doma...
— I nie domyślacie się kto ta pani? — śmiał się Beńko.
— Nie wiem, ani się domyślam — rzekł Szary.
— Ale słyszeć przecież musieliście, że młody nasz syn królewski Kazimierz ożenił się z księżniczką litwinką. Toć to ona jest, nasza przyszła,