po najeździe połówców, — osadników mając, stał się kilku siół głową — należały doń Mojkowce, Wroników, Woźniki w których kołodzieje siedzieli i Laski. Ziemi było dosyć, lasy obszerne, łąk nad Pilicą przestrzeń znaczna.
Gdy sąsiedni gródek, który podówczas Wilczą górką zwano, pustką stał, mało nie przez cały wiek, a o grunta jego nikt się nie troszczył, granice pozarastały i zapomniały się, z Surdęgi ludzie od skrajów zarywali po troszę co lepszej a dogodniejszej ziemi.
Wypasano na łąkach trzody, i siano z nich zbierano, bo nikt tam nie zaglądał.
Ziemia bez ludzi, naówczas i długo jeszcze potem, była w bardzo nizkiej cenie.
Wioski z lasami i gruntami nabywano za kilka kóp groszy, za trochę sukna, kilka koni lub bydła sztuk niewiele. Na Wilczej górze i jej gruntach nikt się nie sadowił, dla tego że opieki by nie miał, a dziedzice nic z tej ziemi nie mogąc wyciągnąć, prawie o niej zapomnieli.
Koźlarogowie byliby naówczas łatwo tę posiadłość nabyć mogli za lada co, ale z własnemi obszarami niewiedząc co począć, bo i tych znaczna część pustowała bez osadników; nie troszczyli się o powiększenie majętności...
Mało naówczas zaludnione były ziemie polskie i ogromne ich przestrzenie lasami zarosłe, nie uprawne; tak jak do nikogo nie należały.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.I.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.