Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.I.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

dziesięcinę dawać, płacić z łanu, podwodę, przewód, stróże, i różne pełnić uciążliwe powinności.
Niektóre osady rybackie były, inne rzemieślnicze, w jednych kołodzieje siedzieli, w drugich bartnicy, korabnicy, narocznicy, kowale i t. p.
Po za Surdęgą, i Wilczą górą, za Pilicą, także duży ziemi kawał dzierżeli zdawna Leliwy. Ród był stary i rozprzestrzeniony wielce, niektórzy rycerskiego rzemiosła i zamożniejsi, inni myśliwcy a wieśniacy, ludzie obyczaju prostego i nielubiący dworować.
Leliwowie krakowscy piastowali już wielkie dostojeństwa u boku królów, gdy tutejsi cicho siedzieli i woleli w lasach swych gospodarzyć.
Do żywota takiego prostego a swobodnego nawyknąć można, a kto go raz polubi, nie mieniałby na żaden inny. Wprawdzie na pańskich dworach dorabia się dostatku i czci; darowizny ziemi, bogactw i sławy, ale to wszystko opłaca się drogo, nie licząc krwi i żywota, który co dzień ważyć potrzeba.
Służyć musi kto się chce dosłużyć, a nie każdy nagiąć się potrafi k’ służbie, zwłaszcza gdy sam dłużej panować nawykł. Naówczas ziemianin na swoich posiadłościach prawym królikiem był, sędzią i władzcą. Takiemi i Leliwy nadpilickie z dawien bywać nawykli.
Szło to z ojca na syna. Jeden musiał rycerską