Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.II.djvu/010

Ta strona została uwierzytelniona.

odpadała ochota — nie obiecywało nic jutro, a groziło czemś nieznanem i strasznem.
Taki ciężar i teraz leżał na duszach tych ludzi, którzy króla otaczali.
On sam zwykle wesół i ochoczy, gdy się na wojnę wybierał, nieustraszony niebezpieczeństwem żadnem, zasępiony był, milczący, chmurny.
W ciągu kilku dni ostatnich coraz bardziej niepokojące nadchodziły wieści od Wielkopolski i Krzyżackiej granicy. Potwierdzała się knowana zdrada wojewody Wincza z Pomorzan, i znoszenie się jego z Krzyżakami.
Mniej się tego może lękał król dla siebie i dla kraju, jak dla syna.
Kaźmierz miał przy sobie statecznego męża Nekandę, lecz młody był, nieopatrzny, i choć mu na męztwie nie zbywało, w rzemieśle rycerskiem mniej wprawny, niż inni jego rówieśnicy książęcego rodu bywać zwykli. Dziecię tego ojca który przez pół wieku nie spoczął nigdy, z orężem ciągle i na koniu dobijając się i broniąc korony swej — Kaźmierz tą sprzecznością, która jest tajemnicą, a powtarza się często w następstwie pokoleń po sobie — nie miłował tak wojny jak ojciec, obojętnym był dla spraw rycerskich i wolał życie w pokoju i pracy gospodarskiej.. a rządnej.
Obawiał się Łoktek, aby w chwili niebezpie-