Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.II.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

Łoktek, który dawniej przed swą podróżą do Rzymu mało pobożnym był, a duchownych lekceważył, w ostatnich czasach odmienił się bardzo. Za przykładem żony swej, która się zwała szczęśliwą, gdy na święto jakie do klasztoru zakonnic zjechać mogła do Sąndcza i z niemi modlić się, do stołu zasiadać, noc spędzać na pół w chórze, wpół na twardej pościeli — Łoktek stał się pobożnym także.
Rzym, a teraz Awinjon popierał go we wszystkiem i to właśnie drażniło zakon krzyżacki, że staraniem Łoktka objaśniony papież, surowo gromił rabusiów... conantes exterminare idioma polonicum (usiłujący wyplenić mowę (i plemię) polskie) jak się wyrażali współcześni annaliści. Król na pół klęczał, pół siedział obok szaro ubranej, z zasłoną białą na głowie królowej, modlącej się gorąco, z podniesionemi do góry oczyma; — załzawionemi. Poorana, opalona twarz jego smutną była, oczy błądziły po kaplicy, po przytomnych, a myśli gdzieś daleko po świecie.
Na mieczu się opierał, zbroję już miał na sobie, a hełm z głowy zdjęty trzymało przy nim stojące pachole.
Mszą biskup Jangrot (Jan Grot) celebrował, poważny w sile wieku człowiek, którego by za wielkiego w kościele dostojnika nikt nie wziął, gdyby nie oznaki biskupiej godności.
Dziwny traf posadził go na tej stolicy, której