Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.II.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

on nie pożądał ani się spodziewał. W młodych latach, gdy Jan w Bononji na naukach przebywał, znaleźli się tam razem z synaczkiem ubogiego szewca z Cahors, z Jakóbem Eudem; i razem z nim czerpali mądrość z jednego źródła, a miłowali się z sobą.. Stracili się potem z oczów i Jan Grot spokojnie siedział na probostwie w Polsce, nie dobijając się dostojeństw, a kościół swój opatrując, gdy wysłani do Awinionu po osieroceniu katedry krakowskiej posłowie, (bo Nankiera wzięto do Wrocławia) — zalecający na stolicę Ottona proboszcza gnieznieńskiego; spytani zostali przez papieża Jana XXII, czy by jakiego Grota nie znali? co się tam z nim działo i jak mu się wiodło? Syn ubogiego szewca zasiadł teraz na stolicy Piotrowej i przyjaciela młodości przypomniał sobie.
Posłowie o Grocie nie wiedzieli nic, lecz papież chciał go mieć na biskupstwie krakowskiem, i sam z siebie mianował. Ubogi proboszcz musiał tedy nagle, przeciw woli króla Łoktka, przyjąć ciężar biskupiego dostojeństwa. Król mu był zrazu niechętny i przeciwny, lecz się pojednali wprędce. Biskup był człowiekiem spokojnym, cichym, nauką i kościołem zajętym tylko.. Pobożność jego i świątobliwość, prostota obyczajów zjednały mu króla i królowę. Nie były to już czasy owe, gdy biskupi krakowscy na pół z książęty rządzili krajem; Łoktek nikomu z sobą nie