Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.II.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.



III.


Na jesiennem niebie chmurnem gorzała łuna ogromna, gorzała już dzień drugi, noc drugą. We dnie na czarnej chmurze paliła się krew, w nocy na krwawym obłoku czerniały dymy. I nie było słychać nic — bo tam gdzie przeszła pożoga ta straszna nie zostało ludzi, gorzały poodzierane trupy... Obóz krzyżacki leżał pomiędzy Łęczycą spaloną, wsiami, które Krzyżacy zrównali z ziemią a Kaliszem. Ogromne to wojsko niemców, którego jedno skrzydło składały pułki wojewody polskiego rozłożyło się w dolinie szeroko.
Czerwony namiot wielki, po nad którym biała z krzyżem czarnym i orłem cesarstwa powiewała chorągiew, zajmował środek obozu. Tu z gośćmi swemi odpoczywał Marszałek Teodoryk z Altenburga. Obok niego Otto z Luterbergu i komtu-