tym co się jéj na wodzów narzucali i uginała za powiewem chwili...
Kilka przewódzców poruszało ziemiami wołało do — broni — i miotało temi tłumami.
Ktoby Warszawę widział w tym czasie między sejmem konwokacyjnym a elekcyjnym, świetną, wesołą, wrzawliwą, wytworną, szczebioczącą po francuzku, a przepełnioną dworami panów tak wytwornemi, iż się ich w obec cudzoziemców nie wstydzono... — owe poczty towarzyszące wojewodom, kasztelanom, biskupom, te służby w barwach kosztownych wygalonowane od złota, te panie we fryzurach, koronkach, atłasach, umalowane, woniejące, noszące wszystkie przezwiska mythologiczne lub zapożyczone z romansów francuzkich. Ktoby posłuchał żargonu salonów, w których bardzo mało gdzie się język polski odzywał — musiałby był wnieść z tego, że tu potęga panów, ich wpływ, siła — wola stanowiły o całéj kraju przyszłości.
Wszyscy ci zaś panowie i panie tak służyli zagranicznym potęgom, królowi Francij, Cesarzowi, książętom rzeczy, wszystkim co rozrzucali lub obiecywali pieniądze, iż mniemać było można, że przyszła elekcja pójdzie po woli obcych mocarstw — Francja szczególniéj od czasów Maryi Ludwiki była w ścisłych stosunkach z Polską, a że ją mieć chciała jako sprzymierzoną, hołdownicę przeciwko Cesarstwu — musiał Jan Kazimierz ustąpić z tronu dla Kordeusza — i wszystko tak było osnute, obrachowane, prowadzone przez jednookiego prymasa... iż rachuby zawieść nie mogły... Przyszły król miał już tu dwór swój — francuz-