wdowiego życia, niekiedy rozjaśnione przybyciem córki lub syna. Zubożenie nie odejmowało domowi Korybutowiczów blasku ich krwi należnego. Byli to zawsze potomkowie Jagiellonów niewątpliwi, gdy inne rody książęce wiodły się albo od książąt ruskich, lub od gałęzi, których pochodzenie było wątpliwem i niejasnem...
Życie w tym dworku nizkim, przy bardzo nielicznéj usłudze, szczupłéj liczbie koni, zupełnem pozbawieniu tego co świetniéj występować pozwalało — nie mogło zaspokoić młodego Wiśniowieckiego, który lubił wytworność, potrzebował dla towarzystwa, w którem bywał stroić się i ukazywać świeżo... Ofiary matki, pomoc Lubomirskich zaledwie starczyły na najskromniejsze utrzymanie się godne imienia... Ale przez tę elegancją obrachowaną ściśle, widać było niedostatek... Dwór i dworzanie Sobieskiego, Paców, Potockich, a nawet mniéj znacznych rodzin gasiły i na szary kąt spychały księcia Michała. Trzeba to było znosić z pogodną twarzą, aby nie dać poznać jak bolało...
Przyszłość, starania szwagra Lubomirskiego obiecywały to zmienić.
Tymczasem nic skromniejszego wśród pańskiego świata nie było nad dwór i służbę księżnéj Gryzeldy... Ona tylko sama wielką powagą męczennicy obudzała poszanowanie...
Zresztą wszystko to było resztkami przeszłości, barwy sług wytarte, kolebki których sztuczne ich deszcze spłukały i wyblakowało słońce, sienniki stare, służba siwa... a że cała ona prawie pochodziła z Rusi, miała znamię jakieś ukrainne i kozacze. Gdy po innych dworach i pałacach życie płynęło prądem pod-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/032
Ta strona została uwierzytelniona.