Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

podbudzonym aż ku płochości — na galanterji, zabawach, muzyce, tańcach... i czytaniu romansów francuskich, tu panowała cisza niemal klasztorna, pustka jaka otacza zawsze niemal nawet najczcigodniejszą ruinę.
Ludzie się nigdy nie cisną ku mogiłom, zwracają się ku życiu... a jeżeli ich obowiązek napędzi ku nim, nie trwają długo. Księżnie Gryzeldzie przychodzili się wszyscy pokłonić, ale nikt tu nie bawił długo. Młodzież odwiedzała księcia Michała, ale się nie zasiadała u niego — tęskno tu było i smutno.
Oprócz młodziuchnéj panienki z rodziny Zebrzydowskich, spowinowaconéj z Zamojskiemi i staruszki ochmistrzyni z lepszych czasów, księżna nie miała przy sobie nikogo.
Zebrzydowska — rodem i imieniem należała do tego możnego domu, którego potomek za Rokosz zapłacił Kalwarją imię jego noszącą — ale sierotką była ubogą, w dzieciństwie wzięta przez księżnę i stała się dla niéj jakby własną córką, gdy jéj zabrakło za mąż wydanéj. Obie one przywiązały się do siebie, nawykły być razem i w myśli nawet nie przypuszczały, aby się kiedy rozłączyć mogły. Helena, którą przybrana matka zwała poufale Helą, była bardzo pięknem dziewczęciem, ale sieroctwo własne i to obcowanie z poważną, smutną, pobożną wojewodziną uczyniło ją zawczasu dojrzałą i odebrało jéj wdzięk naiwny młodości. Świeża, młoda na wejrzenie, — w obejściu się, ruchach, mowie miała coś nad wiek swój poważnego, zapożyczonego od księżnéj. Obcując z nią, mimowoli przejęła jéj cały obyczaj, — i rzadko kiedy po ustach Heli prześliznął się uśmieszek; nie znała pragnienia zabaw,