Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

abyśmy prośbę taką uczynili, bo kraj by się niechybnie rozpadł, zamącił i wojna domowa a rozkosze by się z tego zrodziły.
— Królowa Marja, miała słabość do księcia Michała — gdy był jeszcze wyrostkiem, ciągnęła daléj gospodyni — ale nie przewidywała że z dosyć ładnego chłopczyka tak nieznacząca, zimna — sztywna wyrośnie istota. Ja go nigdy nie widziałam po młodemu wesołym.
— Trudno po nim wymagać aby się radował, bo niema czemu, rzekł Referendarz. Codzień musi patrzeć i słuchać użalań matki i troski jéj o majętności pozadłużane, w domu niedostatek prawie. Spotkałem niedawno w drodze księżnę Gryzeldę. Jechała w przedpotopowéj wypełzłéj kolebce, konie chude, barwa ludzi wyszarzana i przedwieczna. Wierzycielom się opędzić nie może.
Nous en ferons quelque chose! wtrąciła gospodyni domu spoglądając na męża, który wąsa pokręcał ale zmilczał.
Kobiety poczęły dosyć otwarcie o księciu Michale mówić, jak się on któréj wydał i podobał. Wszystkie prawie znajdowały go znośnym ale ani powierzchowność jego, ani wykwintne wychowanie, nie pociągały ku sobie. Dönhoffowa chłodnym i zbyt nieśmiałym go sądziła.
— Zyskał by na odważniejszem występowaniu. —
— Mój Boże — przerwał żartobliwie Morsztyn, aby mieć odwagę, trzeba być sytym i mieszek czuć pełny, a na obojgu zbywa biednemu księciu Michałowi.
— Lubomirscy go przecież czemś uczynić muszą — rzekł chorąży koronny. Ma czas, boć zaledwie lat może liczyć trzydzieści.