Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

wet matka choć go miała posłusznym zawsze, przemienić natury nie potrafiła.
Ks. Fantoni w poufnéj z matką rozmowie, gdy o ks. Michale wspominali, a ona się na tę jego obojętność uskarżała, utrzymywał, iż chwila nie nadeszła, i okoliczności jeszcze się nie zjawiły, które z odrętwienia wyprowadzić go miały.
— Wolę to opóźnienie, w ks. Michale — mówił kustosz — niż innéj młodzieży zbytnią porywczość do życia, na którą siły się najlepsze zużywają, ks. Michał gdy wybije godzina jego, z całą mocą i zasobem jakie po ojcu odziedziczył — stanie w szrankach.
Księżna Gryzelda wzdychając odpowiadała: — Daj to Boże!
Ale oka matki ujść nie mogło, że Michał wychodził z téj apatji czasami tylko, gdy szło o — strój wykwintny, o elegancję, którą lubił się otaczać, a naostatek o stół wytworny, w którym do zbytku smakował. W innych sprawach żywota zimnym był tak, jakby one cale mu były obojętne... Ambicją trudno w nim obudzić było. — Nie mając zajęcia czasami chętnie brał książki do ręki, ale rzucał je, nie czując potrzeby powrócić do nich...
Nawet te młodzieńcze przyjaźnie, które się w wieku ks. Michała zawiązują łatwo i służą w życiu wiele — nie pociągały go — Michał wielu dobrych znajomych, ale prawdziwych poufałych druhów — nie znał...
Jedna Hela miała całe jego zaufanie i przed nią zwierzał się ze wszystkiego, z najtajniejszych myśli swoich... Matka znając to braterskie przywiązanie i wpływ Heli na syna, używała też jéj, gdy sama mu czegoś poddać i rozkazać nie chciała.