Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.

dodał z wielkim naciskiem książe — przyznam się, że będę w czasie uroczystości następnych dosyć zakłopotany... Jeden tylko garnitur cały mam świeży i wytworny, inne nie nowe są i znać na nich, że wiele do zmiany nie mam w garderobie... Chavagnac mi wielką oddał przysługę, wcale się tego nie domyślając...
— Zdaje mi się — szepnęła Hela, — iżby się bez niéj obeszło, bo księżna spodziewa się pieniędzy i wiem, że one są dla was przeznaczone...
— Naprzód powinna pamiętać o sobie — wtrącił książe.
— My niczego nie potrzebujemy — sprzeciwiła się Hela. — Wam wszystkiego trzeba... Suknie, konie, barwa, ludzi...
Niedokończyła. Książe Michał westchnął.
— Nadewszystko potrzeba wam ochoty do życia... — zakończyła Hela.
Spojrzeli sobie w oczy. Wiśniowiecki nie odpowiedział, wziął jéj rękę, przyłożył do ust i wyszedł zadumany.
Wkrótce potem kazał sobie podać konia i wyjechał na miasto; dzień wiosenny wabił wszystkich ku Woli, tłumy ciekawych ciągnęły ku szopie. Książe pojechał też ku dworowi kanclerzyny Pacowéj, który stał na drodze z Warszawy ku okopom. Dla ciekawych pań, przyjaciółek Kondeusza, które Elekcja żywo obchodziła, tak, że pragnęły być jaknajbliżéj Woli i poza pod okopami, właścicielka rozkazała właśnie przybudować wzdłuż dworu długą całą oszkloną galerję, w któréj jak kwiaty w cieplarni po całych dniach, od dnia rozpoczęcia zjazdu, siedziały wszystkie piękne