Nieodstępnym towarzyszem młodego Paca, który często księcia Michała odwiedzał, był jego wieku, daleki i powinowaty, Zygmunt Kiełpsz, staréj litewskiéj rodziny potomek, sierota, miernego majątku. Ale wychowany starannie, bo go Pacowie ze swemi synami razem w domu i za granicą kształcili.
Kiełpsz miał wprawdzie parę wiosek w Olszmiańskiem, które puszczał dzierżawą, starczyło mu to na przyzwoite utrzymanie, ale obok Paców uchodził za ubogiego. Bardzo miłéj powierzchowności, paniczykowato wyglądający, po francuzku przebrany, wesół, śmiały, żywy, Zygmunt miał dosyć szczęścia między ludźmi, a szczególniéj opiekowała się nim troskliwie pani Kanclerzyna.
Łaski téj pani miały naówczas wielkie znaczenie. Niegdyś zachwycająca urodą i wdziękami, Klara Eugenja de Mailly, daleka krewna Marji Ludwiki, powinowata Kondeuszowi, znakomitego rodu — teraz już trzydziesto kilko letnia, ale jeszcze piękna a nadewszystko za piękną uchodzić pragnąca, nie mogła rywalizować ze swą przyjaciółką Hetmanową Sobieską ani świeżością, ani blaskiem, ale powagą i wziętością w niczem jéj nie ustępowała.
Kiełpsz miał naówczas lat dwadzieścia i Kanclerzyna obchodziła się z nim jak z wyrostkiem, ale zazdroszczono mu téj opieki. Zygmuś zresztą miał łaski u wszystkich i starał się wkupić w nie, będąc uprzejmym dla każdego.
Młody Pac przybrał go sobie za przyjaciela a ra-